Toteż, z dnia na dzień, malała liczba mieszkańców Krakowa, zwłaszcza tych, którzy podatki płacili. Rósł za to strumień wozów uciekających z miasta. Smok zaś, tak rozleniwiony stał się do tego czasu, że ani w głowie było mu ścigać tych, którzy uciekali. Póki mięcha nie brakowało, żarł, spał i… krzyżówki rozwiązywał.
Tag: science-fiction
Status quo
Bo przecież całe to cholerstwo, które nazywasz życiem, to nic więcej, jak prąd! Wszystko, co wiesz, znasz, w co wierzysz. Cała twoja wiedza, sympatie i antypatie, poglądy polityczne, a nawet to kleiste gówno, które nazywają miłością. I wszystkie uczucia, wrażenia i odczucia. Wszystko, co stanowi ciebie i twoje życie… to pierdolony prąd. I nic więcej…
Pokój dysfunkcyjny
Kilku gniewnych panów zerknęło na to wszystko, podrapało się w głowę i stwierdziło, jak bezsensownie marnuje się cenna powierzchnia miast przez cmentarze i ogródki działkowe. Ale, że zaorać wstyd, więc zaczęto je podnosić. (…) Zaś społeczeństwa (…) zaakceptowały fakt, że „do dziadka na groby” jedzie się (…) windą, a nie samochodem lub autobusem.